Wołanie na zjeździe ŚZLA: „Więcej serca, więcej ognia i błysku w oku”

kielce-logo_1254-120x90-tWiesław Rożej z Końskich został wybrany na trzecią z kolei kadencję na prezesa Świętokrzyskiego Związku Lekkiej Atletyki. Podczas zjazdu sprawozdawczo-wyborczego w Kielcach nie miał konkurenta. Za jego wyborem głosowało 25 delegatów, sześciu było przeciw.
Ponadto do zarządu ŚZLA zostali wybrani: Bartłomiej Bartosz z Jędrzejowa, Grzegorz Furmanek z Kielc, Jacek Więckowski z Rytwian, Agnieszka Wawrzkiewicz ze Staszowa, Kazimierz Jaros z Ostrowca Świętokrzyskiego i Barbara Chuda z Łopuszna. Do komisji rewizyjnej weszli: Aleksander Niwiński ze Strawczyna, Szymon Dudek z Rudnika i Monika Wróbel ze Stopnicy. Delegatami na zjazd PZLA zostali Wiesław Rożej i Grzegorz Furmanek.
Wybory poprzedziła długa dyskusja o stanie świętokrzyskiej Królowej Sportu. Prezes Rożej w sprawozdaniu z minionej kadencji 2012-16 podkreślił, że lekkoatleci zdobyli w niej 47 medali mistrzostw Polski, a ponadto cztery medale mistrzostw Europy: dwa srebrne Karolina Kołeczek z Wisły Junior Sandomierz w kategorii młodzieżowej w biegu na 110 m przez płotki oraz dwa brązowe juniorzy Katarzyna Furmanek z KKL Kielce (rzut młotem) i Mateusz Borkowski z LKB Rudnik (800 m). Karolina Kołeczek jako druga po Mirosławie Sarnie lekkoatletka z regionu dostąpiła zaszczytu reprezentowania Polski na igrzyskach olimpijskich.
Te sukcesy nie mogą jednak przesłonić faktycznego stanu świętokrzyskiej lekkiej atletyki. Jak zauważył prezes Rożej, z 23 posiadających licencję trenerów i instruktorów oraz z 13 zarejestrowanych klubów tak naprawdę pracuje około połowa. – Zdobywamy coraz mniej punktów we współzawodnictwie młodzieżowym, maleje ilość klas sportowych – podkreślił Wiesław Rożej.
Tymczasem rośnie liczba obiektów lekkoatletycznych. Stadiony z tartanowymi bieżniami i skoczniami mają już nie tylko Kielce, Sandomierz, Strawczyn czy Busko-Zdrój i Staszów, ale także ośrodki, w których nie widać żadnej aktywności w dziedzinie lekkiej atletyki, jak np. Ożarów czy Bogoria. Zebrani zastanawiali się, co zrobić, aby wykorzystać je do prowadzenia szkolenia i organizowania zawodów. Narzekania na brak pieniędzy czy zainteresowania ze strony władz przerwał prezes KKL Grzegorz Furmanek. – To nam brakuje chęci, mamy w sobie za mało ognia. Więcej serca, więcej ognia i błysku w oku – apelował do zebranych.