Mistrz Starego Kontynentu ze Sztokholmu przyjechał 1 maja 1959 roku do Końskich z grupą czołowych polskich lekkoatletów z obozu treningowego w Spale, aby wziąć udział w zawodach propagandowych. Oficjalnie organizował je Powiatowy Komitet Kultury Fizycznej oraz miejscowy klub Stal, całkowity dochód miał zostać przeznaczony na budowę szkół. Tak naprawdę pomysłodawcą i głównym organizatorem był Jerzy Czerwiński, zawodnik i trener sekcji lekkoatletycznej Stali.
Zawody odbywały się po południu na stadionie niedaleko dworca kolejowego. Przebywający w Spale redaktor Bohdan Tomaszewski w relacji dla „Expressu Wieczornego” pisał, że choć nie było trybun, to „zawodom przyglądało się jednak parę tysięcy widzów”, bo „całe Końskie przyszło oglądać polską kadrę”. Pewnie trochę przesadził, bo Końskie liczyły wtedy niespełna 10 tys. mieszkańców.
Z pewnością zainteresowanie występami czołowych polskich lekkoatletów było znacznie większe niż obecnie. Widzowie oglądali zmagania sprinterów i miotaczy. Ci pierwsi rywalizowali – jak określił red. Tomaszewski – na „prymitywnej bieżni”, która miała tylko trzy tory.
Na 60 m doszło do sporej niespodzianki. Marian Foik z warszawskiej Legii, półfinalista z Igrzysk Olimpijskich w Melbourne i rekordzista Polski na 100 m, był dopiero trzeci w drugim biegu z czasem 7,2 s. Pierwszy na mecie Andrzej Zieliński z Gwardii Warszawa uzyskał 7,1 s, wyprzedzając Zdzisława Szczepańskiego z AZS Kraków, który miał 7,2 s. Szybszy był pierwszy bieg, wygrany przez olimpijczyka Jana Jarzembowskiego z poznańskiej Warty z wynikiem 6,8 s. Drugi Edward Schmidt z Górnika Zabrze i trzeci Jerzy Juskowiak z LKS Września mieli ten sam czas 7,0 s. Na 200 m najszybszy był legionista Stanisław Swatowski, finalista mistrzostw Europy na 400 m. Na tej „prymitywnej” koneckiej bieżni biegał dwukrotnie, uzyskując dobre rezultaty 21,6 i 21,7 s. Jerzy Kowalski z Zawiszy Bydgoszcz miał 21,9 s.
W pchnięciu kulą pań zwyciężyła Eugenia Rusin z Wybrzeża Gdańsk wynikiem 13,76 m, a w rzucie dyskiem Helena Dmowska z Warszawianki – 46,31 m. Konkurs kulomiotów wygrał Eugeniusz Kwiatkowski z Zawiszy rezultatem 16,98 m, wyprzedzając reprezentującego Legię Edmunda Piątkowskiego (16,16 m) i Józefa Auksztulewicza z Zawiszy (15,99 m). Jedyny startujący w tych zawodach reprezentant gospodarzy Longin Reszelewski, uczeń Liceum Pedagogicznego w Końskich, pchnął kulą 12,50 m.
Na najwyższym poziomie stała rywalizacja w rzucie dyskiem, nie tylko za sprawą Piątkowskiego. Doskonale rzucał także Zenon Begier z Warty, który ustanowił rekord życiowy wynikiem 53,95 m. Mistrz Europy w dwóch pierwszy próbach rzucił ponad 54 m, a więc dalej niż w 1958 roku w Sztokholmie, gdzie zdobył złoty medal rezultatem 53,92 m. W trzeciej próbie posłał dysk na odległość 57,55 m, 57 cm dalej od rekordu Starego Kontynentu należącego od 1955 roku do Włocha Adolfo Consoliniego.
Takim rezultatem w pierwszym starcie w sezonie zaskoczył wszystkich, nie tylko widzów, ale również obecnych na zawodach trenerów kadry Zygmunta Zabierzowskiego i Zdobysława Stawczyka.
Według red. Tomaszewskiego, mieszkańcy Końskich „chodzili jak dumne jak pawie, że to właśnie u nich, a nie w żadnym Londynie czy Sztokholmie pobito dawny rekord Europy”.
Szybko jednak pojawiły się wątpliwości, czy ten rekord zostanie zatwierdzony. 4 maja w „Słowie Ludu” można było przeczytać, że był wprawdzie komplet sędziowski (czterech sędziów klasy okręgowej z Końskich), odległość zmierzono 100-metrową metalową taśmą, dysk ważył 5 gramów więcej niż wymagane 2 kg, średnica koła 1 cm mniejsza od regulaminowego 2,5 m, ale nie mierzono wszystkich rzutów tylko te najdalsze. Zdaniem nie podpisanego autora artykułu, to może stanąć na przeszkodzie do uznania rekordu. Miał on o to pretensje nie do organizatorów, ale trenerów kadry. „Gdyby trenerzy zażądali mierzenia każdego rzutu Piątkowskiego, wszystko byłoby w porządku” – stwierdził.
Wynik jednak poszedł w świat i nazwa Końskich przewinęła nie przez wszystkie media. Długo ten konecki rekord się nie utrzymał, bo już 10 maja w Pabianicach Piątkowski rzucił 57,89 m. Po tym wydarzeniu „Przegląd Sportowy” pisał: „Czy Końskie albo Pabianice miałyby kiedykolwiek szanse awansowania do miast znanych poza granicami naszego kraju? Należy chyba w to wątpić. A więc nie dziwmy się, że ojcowie miasta Końskie wystosowali nawet stosowne podziękowanie dla Piątkowskiego za jego start, który przyniósł mu wówczas wynik 57,55.”
W czerwcu ten sam „PS” informował jednak, że ten rezultat nie zostanie nawet zatwierdzony jako rekord Polski, ponieważ zawody w Końskich „nie były oficjalnie zgłoszone u odnośnych władz lekkoatletycznych, a więc doszło do pewnych uchybień formalnych”.
W kolejnym numerze ukazał się list W. Jarosa, przewodniczącego PKKF w Końskich, który przekonywał, że o zawodach powiadomiony był Kielecki OZLA przez Jerzego Czerwińskiego, który prosił też jego sekretarza Mieczysława Filipowskiego „o przysłanie 1-2 sędziów”. Zapewniał też, że „obecny na zawodach sędzia państwowy podpisany pod protokołem z zawodów zabrał adres organizatorów celem załatwienia dalszych formalności”. Zakończył stwierdzeniem: „Protokół z powyższej imprezy przesyłamy w załączeniu”.
„Z przyjemnością obejrzelibyśmy również protokół z tej imprezy, ale… w kopercie nie znaleźliśmy go” – skwitował list „PS”.
W jednym z następnych numerów informował o odpowiedzi, jaka nadeszła z Kieleckiego OZLA. Wynikało z niej, że o zawodach w Końskich związek nie był informowany. „PZLA w tej chwili nie może nawet dotrzeć do organizatorów tej imprezy” – donosił też „PS”.
A zatem o rekordowy wynik z Końskich nie zadbano i później już się nie upominano. Pewnie dlatego, że został szybko poprawiony w Pabianicach, a 14 czerwca Edmund Piątkowski podczas Memoriału Janusza Kusocińskiego na Stadionie Dziesięciolecia w Warszawie ustanowił rekord świata, rzucając 59,91 m. Rezultat 57,55 m, uzyskany 1 maja na koneckim stadionie, był jego dziewiątym wynikiem w sezonie 1959.
Edmund Piątkowski zmarł 28 marca 2016 roku w wieku 80 lat.
Archiwalne zdjęcia z zawodów w Końskich 1 maja 1959 roku otrzymaliśmy od Lecha Krakowiaka. Serdecznie dziękujemy!