Uczestnicy 57. Marszu Szlakiem I Kompanii Kadrowej przybyli dziś do Kielc. Historyczną trasę z krakowskich Oleandrów pokonali w siedem dni, jak strzelcy Józefa Piłsudskiego w sierpniu 1914 r. Marsze upamiętniające to wydarzenie zapoczątkowane zostały 10 lat później. Przed wojną miały bardziej sportowy charakter, a ostatni odcinek Jędrzejów – Kielce niektórzy uczestnicy pokonywali biegiem. Tak było z pewnością 95 lat temu, w sierpniu 1927 r.
„Już po kilkuset metrach od całego szeregu drużyn, idących w pełnym składzie, odrywają się poszczególni zawodnicy, pragnąc zwyciężyć w biegu indywidualnym. Prawie od samego startu prowadzi mały, niepozorny, biegnący drobnemi krokami strzelec Urbański z Piotrkowa. Jak w kalejdoskopie zmieniają się twarze zawodników, pragnących go dojść i przegonić. Na próżno.
‚Chudzina’ Urbański wbrew pesymistycznym zapowiedziom całego szeregu ‚wyjadaczy’ marszowych, iż skończy marnie w rowie przydrożnym, a jeżeli ujrzy Kielce to tylko w aucie sanitarnym, potrafił przybyć zwycięsko do metym pokrywając przestrzeń 38 klm. w pełnem umundurowaniu i uzbrojeniu w czasie 3 godz. 18 min. 38 sek. i bijąc zeszłoroczny rekord Barana o 23 min. 13 sek. Drugie miejsce zajął znany krakowski biegacz Sałek z 5 p. sap., który początkową odległość 1000 mtr. od zwycięzcy potrafił zmniejszyć do 150 metr. na mecie – 3 g. 19 m. 51 sekund” – relacjonował „Przegląd Sportowy” w artykule zatytułowanym „Maraton piechurów polskich”.
W sumie dziesięciu piechurów-biegaczy pokonało trasę z Jędrzejowa do Kielc w czasie lepszym od wspomnianego rekordu Barana z 1926 r., czyli 3:41.51. W mundurach i z bronią! Nic zatem dziwnego, że zdjęcie trójki najlepszych „PS” podpisał: „Zwycięzcy w biegu indywidualnym przebyli ostatni etap w doskonałym czasie, stanowiącym groźne ‚memento’ dla mistrza Maratonu – Freyera„.
W późniejszych latach zamiast biegu starano się wprowadzić chód sportowy, choć jego styl pozostawiał jeszcze wiele do życzenia. „PS” w 1938 r. pisał, że niektóre drużyny „stosują jeszcze krok zbyt długi, a przez to powolny i nieekonomiczny”. Jak relacjonowała gazeta, od Jędrzejowa do wsi Zagrody „maszerowały patrole marszem kwalifikacyjnym”, a potem rozpoczął się „morderczy finisz” na odcinku 9,5 km do Kielc.
Wśród patroli Przysposobienia Wojskowego (przedpoborowych) zwyciężyła drużyna Związku Strzeleckiego Ostrowiec. Znajdował się w niej Marian Śliwiński, który kilka tygodni później zdobył tytuł mistrza Polski w chodzie na 50 km, a po wojnie przez wiele szefował sekcji lekkoatletycznej KSZO i zasiadał z zarządzie Kieleckiego OZLA.
Trzecie miejsce w tej kategorii zajęła dryżyna Związku Strzeleckiego z Pińczowa. Natomiast wśród drużyn Przysposobienia Wojskowego składających się z poborowych na trzeciej pozycji uplasował się Związek Strzelecki ze Skarżyska.